W ostatnich latach, termin „betonoza” zyskał na popularności w mediach społecznościowych, stając się symbolem niechęci wobec miejskich placów i przestrzeni publicznych, które zostały zdominowane przez betonowe nawierzchnie. Każdy nowy projekt, który zawiera choćby odrobinę betonu, spotyka się z natychmiastową falą krytyki. Ale czy rzeczywiście każda przestrzeń powinna być gęsto zazieleniona? Czy beton zawsze oznacza zło? Czy słowo „betonoza” nie jest nadużywane w tej debacie? Warto się nad tym zastanowić, aby zrozumieć, jakie są faktyczne potrzeby współczesnych miast i jakie rozwiązania są najbardziej optymalne.
Czym jest betonoza i skąd się wzięła
Słowo „betonoza” odnosi się do nadmiernego stosowania betonu w przestrzeniach miejskich, które prowadzi do ograniczenia naturalnych terenów zielonych, takich jak drzewa i trawniki. Terminem tym określa się proces, w którym betonowe nawierzchnie dominują nad roślinnością, co ma negatywne skutki dla mikroklimatu miast, przyczyniając się do powstawania miejskich wysp ciepła oraz utrudniając naturalne procesy, takie jak gospodarka wodą opadową i retencja wody. Termin „betonoza” został stworzony przez Jakuba Madrjasa i spopularyzowany przez Jana Mencwela, autora książki „Betonoza. Jak niszczy się polskie miasta”, który w czerwcu 2019 roku podczas fali upałów rozpoczął akcję na Twitterze, publikując zdjęcia miejskich placów, gdzie w ramach rewitalizacji zastąpiono zieleń betonem.
Choroba polskich miast
„Betonoza” często opisywana jest jako choroba polskich miast, gdzie drzewa są wycinane, a trawniki likwidowane na rzecz betonowych nawierzchni. Zbigniew Karaczun, ekspert Koalicji Klimatycznej, ostrzega przed zmniejszeniem odporności miast na fale upałów, co prowadzi do powstawania tzw. „wysp ciepła”. Temperatury w centrach miast mogą być wyższe nawet o kilkanaście stopni w porównaniu do przedmieść. Karaczun podkreśla, że drzewa są niezbędne dla obniżania temperatury w miastach i utrzymania wysokiej jakości życia mieszkańców.
Według Jana Mencwela, drzewa pełnią rolę naturalnych klimatyzatorów, a proces parowania wody przez drzewa skutecznie schładza powietrze w ich otoczeniu, co jest dużo skuteczniejsze niż przebywanie w cieniu budynków. Mencwel zaznacza także, że nagrzane w ciągu dnia powierzchnie betonowe nocą oddają ciepło, które przedostaje się mieszkań, pogarszając komfort życia i prowadząc do wzrostu zużycia energii na chłodzenie.
Dr hab. Marta Pogrzeba, dyrektor Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych, wskazuje, że „beton w miastach jest szkodliwy dla człowieka”. Problem nie dotyczy jedynie miejskich wysp ciepła, ale także trudności w gospodarowaniu wodą opadową. Zabetonowane przestrzenie utrudniają naturalną retencję wody, co może prowadzić do powodzi miejskich. Wskazuje więc na konieczność zastosowania zrównoważonych rozwiązań, takich jak ażurowa kostka czy mikroparki, które pomagają zmniejszyć negatywne skutki „betonozy” i poprawiają warunki życia mieszkańców.
Takie obserwacje i opinie ekspertów pokazują, jak istotna jest przemyślana rewitalizacja przestrzeni miejskich. Niezrównoważone podejście do modernizacji placów i ulic, w którym beton dominuje nad zielenią, może prowadzić do pogorszenia jakości życia mieszkańców i utrudniać walkę ze skutkami zmian klimatycznych.
Betonoza a rola zieleni w miejskiej przestrzeni
Oczywiście, zieleń w mieście jest niezwykle ważna – drzewa, trawniki i roślinność są kluczowe w walce z efektami miejskich wysp ciepła. Jednak często zdarza się, że na fali krytyki betonu i potrzeby zazieleniania przestrzeni publicznych, zieleń sadzona jest w sposób nieprzemyślany i nieadekwatny do warunków środowiskowych. W efekcie, drzewa umierają, co prowadzi do dodatkowych kosztów i frustracji.
Przykłady takich sytuacji można znaleźć w miastach, gdzie drzewa sadzone są w betonowych donicach lub w małych wysepkach ziemi otoczonych asfaltem czy kostką brukową. W takich warunkach, korzenie mają gorsze możliwości odpowiedniego rozwoju, co sprawia, że rośliny szybko usychają. Problemem nie jest więc sam beton, ale brak wiedzy na temat odpowiedniego zarządzania przestrzenią zieloną.
Funkcja miejskich placów – czy każdy plac musi być zielony?
Historycznie, miejskie place i rynki pełniły różnorodne funkcje, które nie zawsze były związane z obecnością zieleni. Były to miejsca handlu, zgromadzeń publicznych, uroczystości oraz przestrzenie o charakterze reprezentacyjnym. Przykładem może być wiele historycznych placów w Europie, jak Piazza San Marco w Wenecji czy Rynek Główny w Krakowie – to monumentalne przestrzenie o wysokiej wartości estetycznej i architektonicznej, ale niekoniecznie bogate w zieleń.
Miejskie place pełnią więc nie tylko rolę rekreacyjną, ale także symboliczną i funkcjonalną. W niektórych przypadkach nadmiar zieleni może zakłócać ich pierwotną funkcję, ograniczając miejsce dla wydarzeń publicznych czy aktywności kulturalnych. Oczywiście, istnieją metody na zrównoważenie tych potrzeb, ale kluczowe jest odpowiednie zrozumienie roli danej przestrzeni.
Broń do walki z wyspami ciepła w miastach
Utwardzone place, choć często krytykowane, nie zawsze są najgorszym rozwiązaniem – kluczem jest odpowiednie ich zbalansowanie z innymi metodami zarządzania przestrzenią. Istnieje wiele innych rozwiązań, które mogą pomóc w walce z miejskimi wyspami ciepła, bez konieczności zamieniania każdej przestrzeni publicznej w park. Przykłady to zielone dachy i elewacje, które obniżają temperaturę w miastach, oraz permeabilne (przepuszczające) nawierzchnie, które pomagają lepiej zarządzać wodą opadową. Woda w przestrzeni publicznej - fontanny i oczka wodne oraz projektowanie mikroklimatu z odpowiednim wyznaczeniem stref cienia i przepływu powietrza, również mogą poprawić komfort termiczny mieszkańców.
Uprzedzeni do betonu
Nadmierne betonowanie przestrzeni miejskich rzeczywiście stanowi problem, szczególnie tam, gdzie betonowe place stają się rozgrzanymi patelniami, na których w upały nie da się spędzać czasu. Często wynika to z faktu, że takie powierzchnie są tańsze dla miasta w utrzymaniu, co prowadzi do celowego unikania stosowania zieleni. Jednakże nie można nadużywać terminu „betonoza” w każdej sytuacji, gdy w projektach miejskich pojawiają się nawierzchnie utwardzone.
Każdy projekt wymaga indywidualnej oceny i zrównoważonego podejścia. „Betonoza” stała się wręcz symbolem nieprzemyślanej urbanizacji i braku wiedzy na temat zarządzania zielono-niebieską infrastrukturą, która prowadzi do negatywnych skutków dla jakości życia mieszkańców miast. Kluczem do właściwego projektowania i oceny przestrzeni jest jednak zrównoważone podejście, które uwzględnia zarówno funkcjonalność, jak i estetykę miejskich placów, a jednocześnie minimalizuje negatywne skutki zmian klimatycznych.
Tekst opracowała Magdalena Wałek
dr Magdalena Wałek, architektka związana z Wydziałem Architektury Politechniki Śląskiej. Specjalizuje się w wykorzystaniu nowoczesnych narzędzi cyfrowych w ochronie dziedzictwa kulturowego i zabytków. Redaktor Naczelna portali Grupy Sztuka Architektury.
Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Komentarze