kızılay odtülüler dershane

Urbanistyka

Czy miasta w Polsce zbankrutują?

List otwarty Zarządu Oddziału Warszawskiego Towarzystwa Urbanistów Polskich

List otwarty Zarządu Oddziału Warszawskiego Towarzystwa Urbanistów Polskich


W ostatnim okresie pojawiło się wiele publikacji prasowych mówiących o groźbie bankructwa miast z powodu kosztów wykupu terenów przeznaczonych w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego pod inwestycje publiczne – w tym zwłaszcza drogi lokalne (gminne). Czy jest tak faktycznie i czy musi tak być? Czy immanentną cechą planowania przestrzennego jest wywoływanie napięć w budżetach miast i gmin i czy musi ono prowadzić do ich bankructwa?

W tych alarmistycznych enuncjacjach jest niestety wiele prawdy. Przeznaczanie w planach miejscowych terenów dla realizacji inwestycji publicznych (a więc, gdy są własnością prywatną, podlegających obowiązkowi wykupu przez gminy) odbywa się bowiem w sposób całkowicie niefrasobliwy. Nie wynika, w zdecydowanej większości przypadków, ani z prognoz demograficznych, ani gospodarczych (i wynikającego z nich zapotrzebowania np. na tereny dla rozwoju budownictwa). Nie wynika także z analiz ruchu budowlanego. I, co najważniejsze, nie uwzględnia możliwości sfinansowania realizacji inwestycji publicznych przez budżety lokalne.

Ale, skoro tak jest, to należy postawić pytanie o przyczyny tego stan rzeczy i podmioty za to
odpowiedzialne, zwłaszcza że lista „sprawców” jest dość długa. I tak są to:

- po pierwsze – politycy (członkowie rządów i parlamentarzyści), którzy nie wprowadzili do ustaw regulujących planowanie przestrzenne wymogu bilansowania ilości terenów dla inwestycji publicznych z możliwościami wykupu tych terenów,

- po drugie – samorządowcy (wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast oraz radni), którzy korzystając z tej swobody ustawowej nie kierują się w podejmowaniu decyzji o przystąpieniu do sporządzaniu planów miejscowych analizą ich skutków ekonomicznych dla budżetów lokalnych,

-po trzecie – urbaniści (projektanci planów, eksperci gminnych komisji urbanistyczno – architektonicznych, pracownicy samorządowi), którzy w sporządzanych planach abstrahują od ich skutków ekonomicznych,

- po czwarte - nauczyciele akademiccy, którzy kształcąc przyszłych urbanistów nie wyczulają ich na
opisywany problem.

Czy wskazane przyczyny mają charakter obiektywny? Otóż - nie! Planowanie przestrzenne nie musi prowadzić do zapaści budżetów lokalnych. Wprost przeciwnie. Może przyczyniać się do ich wzbogacenia. Musi jedynie być prowadzone ze świadomością i przy poszanowaniu ekonomicznej efektywności planów przestrzennych. Są na szczęście, choć nieliczne, także pozytywne przykłady w tym zakresie. Jest także, mimo iż skromna, literatura fachowa na ten temat. To, czego najbardziej brakuje, to ekonomicznej świadomości głównych uczestników gry o przestrzeń (polityków, samorządowców, urbanistów, wykładowców) oraz regulacji ustawowych, które nie tylko umożliwią, ale wręcz zmuszą do posługiwania się w planowaniu przestrzennym także rachunkiem ekonomicznym.
Rachunek ekonomiczny w procesie planowania przestrzennego powinien być ważnym (choć nie jedynym) kryterium wyboru kierunków rozwoju przestrzennego. Zaś wybór rozwiązania optymalnego wymaga wyprzedzającego sformułowania możliwych wariantów i poddania ich ocenie, m.in. ekonomicznej (obejmującej zarówno finansową wykonalność wariantów jak i relację kosztów do korzyści). Takie analizy powinny być prowadzone na etapie formułowania polityki przestrzennej (w przypadku gmin – przy sporządzaniu dokumentu p.t. „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego”). Trafnie wybrane i wykonalne finansowo kierunki i obszary rozwoju przestrzennego gminy (miasta) nie doprowadzą do katastrofy budżetowej. Wprost przeciwnie, zapewnią harmonijny i ekonomicznie opłacalny rozwój przestrzenny.

Najpilniejszą zatem zmianą o charakterze legislacyjnym jest wprowadzenie w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym obowiązku sporządzania wariantowych koncepcji studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego a następnie przeprowadzenie ich oceny z punktu widzenia skutków ekonomicznych (finansowych). Jest to o tyle istotne, że decyzje o ewentualnej urbanizacji nowych terenów podejmowane są właśnie w studium. Jeżeli w studium wskaże się do urbanizacji tereny o najmniej korzystnych (lub wręcz bardzo niekorzystnych) skutkach finansowych dla budżetu gminy, to nie da się tego cofnąć przy sporządzaniu planów miejscowych. Strategiczne decyzje rzutujące na koszty urbanizacji powstają na etapie sporządzania studium, a nie planu miejscowego (jak się to potocznie uważa)!

Analogiczna zasada powinna dotyczyć także planów miejscowych. Przy czym w planach ocenie skutków finansowych powinny podlegać różne parametry nowej zabudowy (głównie jej intensywność) oraz ilość terenów inwestycji publicznych. Także w tej sferze istnieją duże możliwości oddziaływania na ekonomiczną efektywność planów.

Zakładając, że proponowane rozwiązania staną się wymogiem ustawowym, pozostanie problem planów już obowiązujących. Wydaje się, że rozwiązaniem problemu nadmiernych kosztów ich realizacji byłaby zmiana w przepisach o gospodarce nieruchomościami (oraz o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym). Należy odstąpić od zasady, zgodnie z którą obowiązek wykupu terenu przeznaczonego pod inwestycję publiczną (np. ulicę gminną) powstaje z chwilą zatwierdzenia podziału geodezyjnego, wydzielającego z gruntów prywatnych działkę dla tej inwestycji, a w to miejsce wprowadzić zasadę, w myśl której , obowiązek taki powstaje dopiero przed rozpoczęciem budowy takiej inwestycji (czyli na etapie uzyskiwania decyzji realizacyjnych). Natomiast prywatny właściciel terenu, na którym, zgodnie z planem miejscowym, inwestycja publiczna ma być realizowana powinien - po wydzieleniu geodezyjnym działki – mieć prawo do chociażby częściowej rekompensaty, np. w postaci obniżenia (zwolnienia) z podatku gruntowego. Uniknie się dzięki temu ewidentnie krzywdzącej praktyki z czasów PRL, gdy właściciel nie dość że nie mógł zagospodarować działki przeznaczonej pod inwestycję publiczną, ale musiał przez długie lata (a nawet dziesięciolecia) płacić za nią podatek.

Trzeba jednak pamiętać, że wdrożenie proponowanych rozwiązań (a być może także innych) wymaga zmiany podejścia do omawianego zagadnienia:

- po pierwsze - polityków, którzy, korzystając z konstytucyjnego przypisania planowania przestrzennego samorządom terytorialnym, nie powinni uciekać od tego tematu ale, zgodnie z zasadą pomocniczości, wyposażyć samorządowców i planistów w instrumenty prawne sprzyjające sanacji planowania przestrzennego,
- po drugie – samorządowców, którzy, mimo braku nakazu ustawowego, w poczuciu odpowiedzialności za rozwój ekonomiczny swych miast i gmin powinni analizować bardziej dokładnie skutki finansowe podejmowanych decyzji przestrzennych (co przecież nie jest zabronione żadnym przepisem),

- po trzecie – urbanistów, którzy lepiej powinni rozumieć swoją odpowiedzialność zawodową jako kompetentnych doradców samorządów terytorialnych (a nie tylko jako wykonawców projektów studiów i planów miejscowych o wysokich walorach estetycznych),

- po czwarte – nauczycieli akademickich, którzy powinni wpajać swym studentom rozumienie planowania przestrzennego jako jednego z elementów strategicznego zarządzania rozwojem miast i gmin (będącego wypadkową rozmaitych opcji: ekologicznej, społecznej, technicznej, kulturowej, krajobrazowej, funkcjonalnej i innych a w tym, bardzo ważnej, ekonomicznej).

Źródło: TUP

walący się dom
miasta w złym stanie

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Najnowsze z tego działu

Wyszukaj

Newsletter

Adres email nie jest poprawny!
Spróbuj jeszcze raz...

×

Dziękujemy za zapisanie się do subskrypcji naszego newslettera!

×
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do newslettera Sztuki Krajobrazu!